Żyworódka – a dokładnie żyworódka
pierzasta (Kalanchoe
daigremontina) przyjechała do mnie z Krosna razem z Ulą – jej
właścicielką. Ona to
namawiała, polecała, przekonywała że
dobra dla „naszych” dzieci, a skoro tak – posadziłam i ja. Rosła pięknie i bujnie, że
ho ho!, rozmnażała się na potęgę, tak w domu, jak i na balkonie. W razie
potrzeby wystarczy jeden listek! Rzecz
ma się kataru, z którego pozbyciem Hania ma spory problem – nie umie świadomie
smarknąć! Sok z roślinki wkropiony do nosa działa bakteriobójczo - to jedna z bardzo
wielu właściwości żyworódki. Odkryłam jednak inne korzystne działanie , o
którym nie piszą w sieci - zaaplikowanie
2-3 kropel soku do nosa pobudza odruch
kichania! Są dzieci, które kichają wówczas raz po raz – pozbywając się przy
okazji wydzieliny – a nam musi wystarczyć 2-3 razy. I tak w kopercie żyworódka
pierzasta podróżuje sobie po kraju przynosząc ulgę dzieciom kolejnych znajomych.
Rozmnóżk i- widoczne na liściu - mają od razu korzonki, zatem po strąceniu do ziemi w doniczce natychmiast tworzą nowe roślinki |
Odrywam
1 listek, myję pod bieżącą wodą i miażdżę, a uzyskany sok zakraplaczem do oczu aplikuję
Hani do nosa (po 2 krople 2x dziennie).
Mając
nadmiar żyworódki zrobiłam całą butelkę soku – można ją długi czas przechowywać
w lodówce (po dodaniu 1/5 objętości
spirytusu) – wtedy do picia nadaje się już wyłącznie dla dorosłych.
Żyworódka, tak jak aloes, to oczywiście roślina lecznicza - więcej o jej szerokim zastosowaniu - w sieci:)