wtorek, 7 lutego 2017

No mercy....
Styczeń nie ma dla nas litości, wymęczył mi Hanie, że hej!:(. Od 5 stycznia siedzimy plackiem w domu-  najpierw zabieg, obawa o przebieg znieczulenia i samo cięcie, potem tygodniowa rekonwalescencja w domu, ćwiczenia, rozciąganie, szwy itd.Wróciła do szkoly na pare godzin i wróciła z wirusem, jak sie pptem okazalo - grypy!:( Dzieci z klasy w szpitalu, my walczylismy w domu ( 2 skierowania do szpitala).Walczyliśmy także, niestety z bezdusznościâ....lekarza z rejonowej przychodni...co skończyło się kłótnią i zabraniem stamtąd papierów całej naszej rodziny.Mase emocji, upokorzenia, ale matka zrobi dla dziecka Wszystko. Teraz mamy już lekarza Człowieka:).Po grypie przyszło zapalenie krtani i gardła, antybiotyk i następnie po nim- zapalenie jamy ustnej:( Teraz zmagamy się z,powikłaniami albo po grypie albo antybiotyku, czyli brakiem ochoty na jedzenie i picie, ppgorszeniem padaczkowym oraz lękami, ale,z dnia na dzień jest coraz lepiej. UWAŻAJCIE NA wstręciucha grypy! Objawia się wysoką gorączką i potwornym kaszlem!- choć w Krakowie oglaszają alarm smogowy " tylko" , to panuje tez grypa, choć Sanepid nie oglosił epidemii, szpitale pękają w szwach:(.