piątek, 3 lipca 2015

Yyyyy... Po co???





Mówić do dziecka, skoro ono nie rozumie ?

Czytać książeczki, jeśli  w ogóle  nie słyszy ?

Pytać, czy obiadek smaczny -   chociaż  je przez  PEGa ?

Jeździć z dzieckiem na wycieczki, skoro i tak nie wie, gdzie było ?

Rehabilitować, skoro  nawet nie siedzi? 

Wybierać najlepszą szkołę, skoro  to i tak specjalna ?

Chwalić za postępy, choć to nie pisanie i czytanie ?

Witać się z nim, jeśli ono nie poznaje?

Ubierać modnie, skoro i tak niepełnosprawne/chore ?

Kochać,  choć na starość nie poda szklanki wody ?


Posyłając zdrowe dziecko na  karate rodzic  ma nadzieję, że wyrośnie drugi Bruce Lee lub kolejna Lewandowska – chociaż  pewnie wcale tak nie będzie….

Zdrowym dzieciom  rodzice spełniają fanaberie i nikogo to nie dziwi, ot! – niech się uczy/niech ćwiczy/tańczy/trenuje/śpiewa, a rodzicowi chorego dziecka w wątpliwość poddaje się sens  walki o podstawy człowieczeństwa.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz